sobota, 10 maja 2014

Rozdział 17

Oczami Nialla:

Zaraz po wyjściu z parku, odprowadziliśmy małą i potem przetransportowaliśmy się do mojego domu. Przez cały ten czas myślałem o tej całej historii Sue. To było przerażające. Ile ona musiała przeżyć, przecierpieć, a ja nic na to nie mogłem poradzić. To było najgorsze. Ta bezradność. Kiedy widziałem jej smutne oczy, wyobrażałem sobie, jak cierpiała. Co musiała przejść. To było straszne. Przecież ona jest taka mała, krucha, niewinna. Jak można skrzywdzić takie przepiękne stworzenie. Lecz byłem też szczęśliwy, szczęśliwy ze mam ją. Była najwspanialsza i jedyna w swoim rodzaju. Co ją wyróżniało? To ze była prawdziwa. Inne, gdybym do nich walnął jakiś bzdetny tekścik na podryw by piszczały, a ona? Śmiałaby się do łez.

Ale, ogarnąłem się. Przecież to są ostatnie chwile. Ostatnie godziny. Jakie mogę z nią spędzić. Powinniśmy je spełnić razem, romantycznie, zamiast się smucić, bo na to będzie czas. Gdyby nie słowa Sue, nadal bym się w nią wpatrywał i dramatyzował.

-To co chcesz robić? - spytałam swoim niewinnym głosem.
-Być z tobą.-i w bardzo szybkim tempie przeniosłem ją na łóżko. Byłą taka piękna. Widziałem jej każdy zarys twarzy od której dzieliły nas milimetry.
-Um..-po tonie jej głosu, wyczytałem ze ją zatkało. Nie mogłem powstrzymać się od uśmiechu.-O której odjeżdżasz?-na jej słowa głośno westchnąłem.
-Wiesz co, na prawdę umiesz zepsuć chwilę. - zaśmiałeś się. Siadając chwytając telefon i sprawdzając godzinę.- Za nie całe cztery godziny, więc mamy jeszcze trochę czasu skarbie.- jej uśmiech był taki kojący i rozweselając. - Chodź oprowadzę Cię.

Oczami Sue:

Niall Oprowadzał mnie, pokój za pokojem. Po każdym jednym pomieszczeniu, coraz bardziej dziwiłaś się dzisiejszą technologią której w tym domu było pełno. Podziwiam ludzi którzy poradzili by sobie z tym wszystkim. Chodząc po pomieszczaniach byłam nią po prostu osaczona. Czułam się nieswojo, ponieważ u mnie w domu nie było aż tyle technologii i nowoczesności. Nie byłam to czegoś takiego przyzwyczajona. W końcu, usiedliśmy wygodnie w salonie, zaraz potem jak mniej więcej pojęłam mieszkanie blondyna.

-Więc co robimy?- spojrzał na mnie wyczekująco.
-Filmy?
-Nie chce ostatniego wieczoru z tobą marnować na filmy.
-Nie wiem. Jestem dość leniwą osobą i nie zbyt towarzyską. Sam widziałeś ze nie jestem jakaś mega lubiana. - machnęłam obojętnie ręką.
-Hmm..- przymrużył oczy w zastanowieniu.-Skoro nie mamy nic do roboty, chodźmy na spacer.
-Przecież już dzisiaj byliśmy. - krzyknęłam przez ramię kiedy on już się ubierał.
-Tak masz rację leniu. Ale nic Ci nie zaszkodzi. Nie każ mi samemu chodzić się po mieście, kiedy za kilka godzin odjeżdżam. - chwycił mnie za rękę i wlókł do wyjścia. Nie byłam jakaś wielce towarzyska. Nie lubiłam wychodzić z domu, jeśli nie musiałam. Po prostu. Lubię zaszyć się w swoim pokoju, sama, samotnie.

Zanim poznałam Nialla. Tak osobiście. W tej samotni, ryczałam. Płakałam ze nie mogę ich spotkać. Z każdym uświadomieniem sobie, że kiedyś, chłopcy. Moi chłopcy z One Direction, znajdą sobie kogoś swoje księżniczki. A ja. Sama w tym pokoju. Umrę. Bo czekałam aż któryś mnie uwolni, ale każdy dzień odganiał mnie od tej myśli i marzenia. No bo, przecież oni latają po całym świecie, poznają nowych ludzi. A ja. Siedzę w moim „zamku”.

Kiedy wyszliśmy z domu, było dość chłodnawo, więc bardziej okryłam się swoją kurtka. Niall złapał mnie za rękę i prowadził, bo znał lepiej te okolice niż ja. Nigdy nie byłam w tych okolicach. Nie przebywałam na przedmieściach. Z Mamą mieszkamy w prawie centrum, więc nie widzę powodu aby się tutaj wlec. W końcu wszystko mam na wyciągnięcie ręki.

Chłopak wyprowadził mnie do dość sporego parku. Szliśmy alejka kiedy nagle usłyszeliśmy dźwięki gitary. Niby nic, bo wiatr poruszał leciutko gałęźmi, przez co łatwo o przesłużenie. Ale przesłyszenia się dwóch osób w tym samym momencie, nie było już takie normalne. O sobie nie obiecywałabym ze jestem zdrowa i w ogóle. Ale Niall, raczej był pewny swojego słuchu, ponieważ wcale nie puszczając mojej dłoni, przyśpieszając, szedł dążąc za muzyką. Parę uliczek dalej, pod drzewem siedział przystojny chłopak. Miał około 18/19 lat jak na moje oko. Miał dosyć długie kasztanowe włosy oraz grzywkę, która cały czas opadała mu na czoło. Grał sobie na gitarze śpiewając. I muszę przyznać, że ma świetny głos, oraz bardzo dobrze ma opanowaną grę na gitarze. Szczerze mówiąc, nie byłam pewna dlaczego siedzi pod drzewem, kiedy kilka metrów od niego stała zwykła ławka parkowa. Nie była świeżo malowana, ponieważ było to widać po jej wyglądzie. Na zagrażającą rozwalaniem się, tez nie. Wystarczyła chwila, aby na mój nos spadła jedna kropla deszczu, a wszystko było mi wiadome. Potem na czoło i policzek. Aż przybiegłam bo Nialla, który właśnie w tej chwili rozmawiał z grajkiem. Chwyciłam go za nadgarstek ciągnąc pod drzewo. Nie dałam rady. Od razu dało się zauważyć że chłopak jest ode mnie silniejszy. Ciągnął mnie w zupełnie inną stronę.

-Nie chcę być mokra!- to chyba naturalne.

On tylko się zaśmiał i poprowadził mnie na środek chodnika. Pod gołe niebo. W sam deszcz. Było chwila w której chciałam go po prostu uderzyć, ponieważ nie chciał mnie pościć. Cały czas trzymał moje nadgarstki bardzo mocno. Wszystko się uspokoiło kiedy w ciemności odnalazłam jego tęczówki. Błękit nieba uspokajał każda cześć mojego ciała. Działały na mnie kojąco. Aż zapominałam o wszystkim. O tym gdzie jesteśmy. O grajku. O deszczu. Liczyliśmy się tylko my.

W pewnym momencie. Odwrócił ode mnie wzrok i pokiwał w stronę chłopaka, na co on jak posłuszny pies zaczął grać na gitarze. A blondyn wziął mnie w obroty. A mój śmiech, prawdopodobnie było słychać w całym parku.

-Niall, a nie umiem tańczyć.
-Ja też nie, spokojnie.

Stay here, my dear,
Feels like i've been standing 
Right here for years,
My minds beat up,
Tell me that you feel this,
And i won't give up
I won't give up

Jego słowa były tak sprzeczne z całą rzeczywistością. Nie nadarzałam nad jego ruchami. Cały czas byłam skupiona na jego oczach. Po paru minutach byliśmy cali mokrzy. Czułam jak mokre ubrania przyklejają się do mojej tak samo mokrej skóry.

Chłopak siedzący pod drzewem, miał chyba grę na gitarze w krwi. Świetnie się nią posługiwał, tak samo jak głosem. Byłam mu bardzo wdzięczna.

Tak, ostatnie wersy piosenki były bardzo wyjątkowe. Zgodnie ze słowami. To było takie idealne. Mój idol. Taniec w deszczu i romantyczna piosenka. Wręcz idealnie. Niall zbliżył się do mnie. Nasze ciała się stykały. Złączył nasze palce, a ręce swobodnie zwisały po obu stronach naszych rozgrzanych i mokrych ciał. Idealny pocałunek prostu na moje usta zakończył wspaniałą piosenkę.

Tonight we'll dance,
I'll be yours and you'll be mine,
We won't look back,
Take my hand and we will shine


Na samym początku tej podnotki chciałabym najmocniej przeprosić za tą długą nieobecność. Miałam teraz egzaminy, poprawy i szkolenia do tego miałam urodziny w święta nie miałam czasu z powodu choroby mammy. Więc nie za ciekawie. Ale zebrałam dupę i napisałam.

Mam dla was coś ekstra, wybrałam główną bohaterkę ( tak trochę po cichu ) zapewne będzie wam znana, ale według mnie będzie pasować do Sue. 

Tyle na dziś. 

Postaram się nie nawalać tak więcej z rozdziałami. przepraszam!

Natalia.

2 komentarze:

  1. Awwww *.*
    słodko <3
    Romantyczne chwile w deszczu ^^
    Niall aka romantyk >>>>
    hihi
    Czekam z niecierpliwością na next <3
    @Maja_Horan_

    OdpowiedzUsuń
  2. Aww!
    Pocałunek w deszczu *-* Moje marzenie!

    OdpowiedzUsuń