Oczami Nialla:
Zaraz po wyjściu z parku,
odprowadziliśmy małą i potem przetransportowaliśmy się do mojego
domu. Przez cały ten czas myślałem o tej całej historii Sue. To
było przerażające. Ile ona musiała przeżyć, przecierpieć, a ja
nic na to nie mogłem poradzić. To było najgorsze. Ta bezradność.
Kiedy widziałem jej smutne oczy, wyobrażałem sobie, jak
cierpiała. Co musiała przejść. To było straszne. Przecież ona
jest taka mała, krucha, niewinna. Jak można skrzywdzić takie
przepiękne stworzenie. Lecz byłem też szczęśliwy, szczęśliwy
ze mam ją. Była najwspanialsza i jedyna w swoim rodzaju. Co ją
wyróżniało? To ze była prawdziwa. Inne, gdybym do nich walnął
jakiś bzdetny tekścik na podryw by piszczały, a ona? Śmiałaby
się do łez.
Ale, ogarnąłem się. Przecież to są
ostatnie chwile. Ostatnie godziny. Jakie mogę z nią spędzić.
Powinniśmy je spełnić razem, romantycznie, zamiast się smucić,
bo na to będzie czas. Gdyby nie słowa Sue, nadal bym się w nią
wpatrywał i dramatyzował.
-To co chcesz robić? - spytałam swoim
niewinnym głosem.
-Być z tobą.-i w bardzo szybkim
tempie przeniosłem ją na łóżko. Byłą taka piękna. Widziałem
jej każdy zarys twarzy od której dzieliły nas milimetry.
-Um..-po tonie jej głosu, wyczytałem
ze ją zatkało. Nie mogłem powstrzymać się od uśmiechu.-O której
odjeżdżasz?-na jej słowa głośno westchnąłem.
-Wiesz co, na prawdę umiesz zepsuć
chwilę. - zaśmiałeś się. Siadając chwytając telefon i
sprawdzając godzinę.- Za nie całe cztery godziny, więc mamy
jeszcze trochę czasu skarbie.- jej uśmiech był taki kojący i
rozweselając. - Chodź oprowadzę Cię.
Oczami Sue:
Niall Oprowadzał mnie, pokój za
pokojem. Po każdym jednym pomieszczeniu, coraz bardziej dziwiłaś
się dzisiejszą technologią której w tym domu było pełno.
Podziwiam ludzi którzy poradzili by sobie z tym wszystkim. Chodząc
po pomieszczaniach byłam nią po prostu osaczona. Czułam się
nieswojo, ponieważ u mnie w domu nie było aż tyle technologii i
nowoczesności. Nie byłam to czegoś takiego przyzwyczajona. W
końcu, usiedliśmy wygodnie w salonie, zaraz potem jak mniej więcej
pojęłam mieszkanie blondyna.
-Więc co robimy?- spojrzał na mnie
wyczekująco.
-Filmy?
-Nie chce ostatniego wieczoru z tobą
marnować na filmy.
-Nie wiem. Jestem dość leniwą osobą
i nie zbyt towarzyską. Sam widziałeś ze nie jestem jakaś mega
lubiana. - machnęłam obojętnie ręką.
-Hmm..- przymrużył oczy w
zastanowieniu.-Skoro nie mamy nic do roboty, chodźmy na spacer.
-Przecież już dzisiaj byliśmy. -
krzyknęłam przez ramię kiedy on już się ubierał.
-Tak masz rację leniu. Ale nic Ci nie
zaszkodzi. Nie każ mi samemu chodzić się po mieście, kiedy za
kilka godzin odjeżdżam. - chwycił mnie za rękę i wlókł do
wyjścia. Nie byłam jakaś wielce towarzyska. Nie lubiłam wychodzić
z domu, jeśli nie musiałam. Po prostu. Lubię zaszyć się w swoim
pokoju, sama, samotnie.
Zanim poznałam Nialla. Tak osobiście.
W tej samotni, ryczałam. Płakałam ze nie mogę ich spotkać. Z
każdym uświadomieniem sobie, że kiedyś, chłopcy. Moi chłopcy z
One Direction, znajdą sobie kogoś swoje księżniczki. A ja. Sama w
tym pokoju. Umrę. Bo czekałam aż któryś mnie uwolni, ale każdy
dzień odganiał mnie od tej myśli i marzenia. No bo, przecież oni
latają po całym świecie, poznają nowych ludzi. A ja. Siedzę w
moim „zamku”.
Kiedy wyszliśmy z domu, było dość
chłodnawo, więc bardziej okryłam się swoją kurtka. Niall złapał
mnie za rękę i prowadził, bo znał lepiej te okolice niż ja.
Nigdy nie byłam w tych okolicach. Nie przebywałam na
przedmieściach. Z Mamą mieszkamy w prawie centrum, więc nie widzę
powodu aby się tutaj wlec. W końcu wszystko mam na wyciągnięcie
ręki.
Chłopak wyprowadził mnie do dość
sporego parku. Szliśmy alejka kiedy nagle usłyszeliśmy dźwięki
gitary. Niby nic, bo wiatr poruszał leciutko gałęźmi, przez co
łatwo o przesłużenie. Ale przesłyszenia się dwóch osób w tym
samym momencie, nie było już takie normalne. O sobie nie
obiecywałabym ze jestem zdrowa i w ogóle. Ale Niall, raczej był
pewny swojego słuchu, ponieważ wcale nie puszczając mojej dłoni,
przyśpieszając, szedł dążąc za muzyką. Parę uliczek dalej,
pod drzewem siedział przystojny chłopak. Miał około 18/19 lat jak
na moje oko. Miał dosyć długie kasztanowe włosy oraz grzywkę,
która cały czas opadała mu na czoło. Grał sobie na gitarze
śpiewając. I muszę przyznać, że ma świetny głos, oraz bardzo
dobrze ma opanowaną grę na gitarze. Szczerze mówiąc, nie byłam
pewna dlaczego siedzi pod drzewem, kiedy kilka metrów od niego stała
zwykła ławka parkowa. Nie była świeżo malowana, ponieważ było
to widać po jej wyglądzie. Na zagrażającą rozwalaniem się, tez
nie. Wystarczyła chwila, aby na mój nos spadła jedna kropla
deszczu, a wszystko było mi wiadome. Potem na czoło i policzek. Aż
przybiegłam bo Nialla, który właśnie w tej chwili rozmawiał z
grajkiem. Chwyciłam go za nadgarstek ciągnąc pod drzewo. Nie dałam
rady. Od razu dało się zauważyć że chłopak jest ode mnie
silniejszy. Ciągnął mnie w zupełnie inną stronę.
-Nie chcę być mokra!- to chyba
naturalne.
On tylko się zaśmiał i poprowadził
mnie na środek chodnika. Pod gołe niebo. W sam deszcz. Było chwila
w której chciałam go po prostu uderzyć, ponieważ nie chciał mnie
pościć. Cały czas trzymał moje nadgarstki bardzo mocno. Wszystko
się uspokoiło kiedy w ciemności odnalazłam jego tęczówki.
Błękit nieba uspokajał każda cześć mojego ciała. Działały na
mnie kojąco. Aż zapominałam o wszystkim. O tym gdzie jesteśmy. O
grajku. O deszczu. Liczyliśmy się tylko my.
W pewnym momencie. Odwrócił ode mnie
wzrok i pokiwał w stronę chłopaka, na co on jak posłuszny pies
zaczął grać na gitarze. A blondyn wziął mnie w obroty. A mój
śmiech, prawdopodobnie było słychać w całym parku.
-Niall, a nie umiem tańczyć.
-Ja też nie, spokojnie.
Stay
here, my dear,
Feels like i've been standing
Right here for years,
My minds beat up,
Tell me that you feel this,
And i won't give up
I won't give up
Feels like i've been standing
Right here for years,
My minds beat up,
Tell me that you feel this,
And i won't give up
I won't give up
Jego słowa były tak sprzeczne z całą
rzeczywistością. Nie nadarzałam nad jego ruchami. Cały czas byłam
skupiona na jego oczach. Po paru minutach byliśmy cali mokrzy.
Czułam jak mokre ubrania przyklejają się do mojej tak samo mokrej
skóry.
Chłopak siedzący pod drzewem, miał
chyba grę na gitarze w krwi. Świetnie się nią posługiwał, tak
samo jak głosem. Byłam mu bardzo wdzięczna.
Tak,
ostatnie wersy piosenki były bardzo wyjątkowe. Zgodnie ze słowami.
To było takie idealne. Mój idol. Taniec w deszczu i romantyczna
piosenka. Wręcz idealnie. Niall zbliżył się do mnie. Nasze ciała
się stykały. Złączył nasze palce, a ręce swobodnie zwisały po
obu stronach naszych rozgrzanych i mokrych ciał. Idealny pocałunek
prostu na moje usta zakończył wspaniałą piosenkę.
Tonight
we'll dance,
I'll be yours and you'll be mine,
We won't look back,
Take my hand and we will shine
I'll be yours and you'll be mine,
We won't look back,
Take my hand and we will shine
∞
Na samym początku tej podnotki chciałabym najmocniej przeprosić za tą długą nieobecność. Miałam teraz egzaminy, poprawy i szkolenia do tego miałam urodziny w święta nie miałam czasu z powodu choroby mammy. Więc nie za ciekawie. Ale zebrałam dupę i napisałam.
Mam dla was coś ekstra, wybrałam główną bohaterkę ( tak trochę po cichu ) zapewne będzie wam znana, ale według mnie będzie pasować do Sue.
Tyle na dziś.
Postaram się nie nawalać tak więcej z rozdziałami. przepraszam!
Natalia.