sobota, 10 maja 2014

Rozdział 17

Oczami Nialla:

Zaraz po wyjściu z parku, odprowadziliśmy małą i potem przetransportowaliśmy się do mojego domu. Przez cały ten czas myślałem o tej całej historii Sue. To było przerażające. Ile ona musiała przeżyć, przecierpieć, a ja nic na to nie mogłem poradzić. To było najgorsze. Ta bezradność. Kiedy widziałem jej smutne oczy, wyobrażałem sobie, jak cierpiała. Co musiała przejść. To było straszne. Przecież ona jest taka mała, krucha, niewinna. Jak można skrzywdzić takie przepiękne stworzenie. Lecz byłem też szczęśliwy, szczęśliwy ze mam ją. Była najwspanialsza i jedyna w swoim rodzaju. Co ją wyróżniało? To ze była prawdziwa. Inne, gdybym do nich walnął jakiś bzdetny tekścik na podryw by piszczały, a ona? Śmiałaby się do łez.

Ale, ogarnąłem się. Przecież to są ostatnie chwile. Ostatnie godziny. Jakie mogę z nią spędzić. Powinniśmy je spełnić razem, romantycznie, zamiast się smucić, bo na to będzie czas. Gdyby nie słowa Sue, nadal bym się w nią wpatrywał i dramatyzował.

-To co chcesz robić? - spytałam swoim niewinnym głosem.
-Być z tobą.-i w bardzo szybkim tempie przeniosłem ją na łóżko. Byłą taka piękna. Widziałem jej każdy zarys twarzy od której dzieliły nas milimetry.
-Um..-po tonie jej głosu, wyczytałem ze ją zatkało. Nie mogłem powstrzymać się od uśmiechu.-O której odjeżdżasz?-na jej słowa głośno westchnąłem.
-Wiesz co, na prawdę umiesz zepsuć chwilę. - zaśmiałeś się. Siadając chwytając telefon i sprawdzając godzinę.- Za nie całe cztery godziny, więc mamy jeszcze trochę czasu skarbie.- jej uśmiech był taki kojący i rozweselając. - Chodź oprowadzę Cię.

Oczami Sue:

Niall Oprowadzał mnie, pokój za pokojem. Po każdym jednym pomieszczeniu, coraz bardziej dziwiłaś się dzisiejszą technologią której w tym domu było pełno. Podziwiam ludzi którzy poradzili by sobie z tym wszystkim. Chodząc po pomieszczaniach byłam nią po prostu osaczona. Czułam się nieswojo, ponieważ u mnie w domu nie było aż tyle technologii i nowoczesności. Nie byłam to czegoś takiego przyzwyczajona. W końcu, usiedliśmy wygodnie w salonie, zaraz potem jak mniej więcej pojęłam mieszkanie blondyna.

-Więc co robimy?- spojrzał na mnie wyczekująco.
-Filmy?
-Nie chce ostatniego wieczoru z tobą marnować na filmy.
-Nie wiem. Jestem dość leniwą osobą i nie zbyt towarzyską. Sam widziałeś ze nie jestem jakaś mega lubiana. - machnęłam obojętnie ręką.
-Hmm..- przymrużył oczy w zastanowieniu.-Skoro nie mamy nic do roboty, chodźmy na spacer.
-Przecież już dzisiaj byliśmy. - krzyknęłam przez ramię kiedy on już się ubierał.
-Tak masz rację leniu. Ale nic Ci nie zaszkodzi. Nie każ mi samemu chodzić się po mieście, kiedy za kilka godzin odjeżdżam. - chwycił mnie za rękę i wlókł do wyjścia. Nie byłam jakaś wielce towarzyska. Nie lubiłam wychodzić z domu, jeśli nie musiałam. Po prostu. Lubię zaszyć się w swoim pokoju, sama, samotnie.

Zanim poznałam Nialla. Tak osobiście. W tej samotni, ryczałam. Płakałam ze nie mogę ich spotkać. Z każdym uświadomieniem sobie, że kiedyś, chłopcy. Moi chłopcy z One Direction, znajdą sobie kogoś swoje księżniczki. A ja. Sama w tym pokoju. Umrę. Bo czekałam aż któryś mnie uwolni, ale każdy dzień odganiał mnie od tej myśli i marzenia. No bo, przecież oni latają po całym świecie, poznają nowych ludzi. A ja. Siedzę w moim „zamku”.

Kiedy wyszliśmy z domu, było dość chłodnawo, więc bardziej okryłam się swoją kurtka. Niall złapał mnie za rękę i prowadził, bo znał lepiej te okolice niż ja. Nigdy nie byłam w tych okolicach. Nie przebywałam na przedmieściach. Z Mamą mieszkamy w prawie centrum, więc nie widzę powodu aby się tutaj wlec. W końcu wszystko mam na wyciągnięcie ręki.

Chłopak wyprowadził mnie do dość sporego parku. Szliśmy alejka kiedy nagle usłyszeliśmy dźwięki gitary. Niby nic, bo wiatr poruszał leciutko gałęźmi, przez co łatwo o przesłużenie. Ale przesłyszenia się dwóch osób w tym samym momencie, nie było już takie normalne. O sobie nie obiecywałabym ze jestem zdrowa i w ogóle. Ale Niall, raczej był pewny swojego słuchu, ponieważ wcale nie puszczając mojej dłoni, przyśpieszając, szedł dążąc za muzyką. Parę uliczek dalej, pod drzewem siedział przystojny chłopak. Miał około 18/19 lat jak na moje oko. Miał dosyć długie kasztanowe włosy oraz grzywkę, która cały czas opadała mu na czoło. Grał sobie na gitarze śpiewając. I muszę przyznać, że ma świetny głos, oraz bardzo dobrze ma opanowaną grę na gitarze. Szczerze mówiąc, nie byłam pewna dlaczego siedzi pod drzewem, kiedy kilka metrów od niego stała zwykła ławka parkowa. Nie była świeżo malowana, ponieważ było to widać po jej wyglądzie. Na zagrażającą rozwalaniem się, tez nie. Wystarczyła chwila, aby na mój nos spadła jedna kropla deszczu, a wszystko było mi wiadome. Potem na czoło i policzek. Aż przybiegłam bo Nialla, który właśnie w tej chwili rozmawiał z grajkiem. Chwyciłam go za nadgarstek ciągnąc pod drzewo. Nie dałam rady. Od razu dało się zauważyć że chłopak jest ode mnie silniejszy. Ciągnął mnie w zupełnie inną stronę.

-Nie chcę być mokra!- to chyba naturalne.

On tylko się zaśmiał i poprowadził mnie na środek chodnika. Pod gołe niebo. W sam deszcz. Było chwila w której chciałam go po prostu uderzyć, ponieważ nie chciał mnie pościć. Cały czas trzymał moje nadgarstki bardzo mocno. Wszystko się uspokoiło kiedy w ciemności odnalazłam jego tęczówki. Błękit nieba uspokajał każda cześć mojego ciała. Działały na mnie kojąco. Aż zapominałam o wszystkim. O tym gdzie jesteśmy. O grajku. O deszczu. Liczyliśmy się tylko my.

W pewnym momencie. Odwrócił ode mnie wzrok i pokiwał w stronę chłopaka, na co on jak posłuszny pies zaczął grać na gitarze. A blondyn wziął mnie w obroty. A mój śmiech, prawdopodobnie było słychać w całym parku.

-Niall, a nie umiem tańczyć.
-Ja też nie, spokojnie.

Stay here, my dear,
Feels like i've been standing 
Right here for years,
My minds beat up,
Tell me that you feel this,
And i won't give up
I won't give up

Jego słowa były tak sprzeczne z całą rzeczywistością. Nie nadarzałam nad jego ruchami. Cały czas byłam skupiona na jego oczach. Po paru minutach byliśmy cali mokrzy. Czułam jak mokre ubrania przyklejają się do mojej tak samo mokrej skóry.

Chłopak siedzący pod drzewem, miał chyba grę na gitarze w krwi. Świetnie się nią posługiwał, tak samo jak głosem. Byłam mu bardzo wdzięczna.

Tak, ostatnie wersy piosenki były bardzo wyjątkowe. Zgodnie ze słowami. To było takie idealne. Mój idol. Taniec w deszczu i romantyczna piosenka. Wręcz idealnie. Niall zbliżył się do mnie. Nasze ciała się stykały. Złączył nasze palce, a ręce swobodnie zwisały po obu stronach naszych rozgrzanych i mokrych ciał. Idealny pocałunek prostu na moje usta zakończył wspaniałą piosenkę.

Tonight we'll dance,
I'll be yours and you'll be mine,
We won't look back,
Take my hand and we will shine


Na samym początku tej podnotki chciałabym najmocniej przeprosić za tą długą nieobecność. Miałam teraz egzaminy, poprawy i szkolenia do tego miałam urodziny w święta nie miałam czasu z powodu choroby mammy. Więc nie za ciekawie. Ale zebrałam dupę i napisałam.

Mam dla was coś ekstra, wybrałam główną bohaterkę ( tak trochę po cichu ) zapewne będzie wam znana, ale według mnie będzie pasować do Sue. 

Tyle na dziś. 

Postaram się nie nawalać tak więcej z rozdziałami. przepraszam!

Natalia.

środa, 2 kwietnia 2014

Rozdział 16

Szliśmy we trójkę przez park w środku miasta. Niall splótł nasze palce, a malutka Liz biegała podekscytowana wokół nas. Śmiała się i śpiewała razem z dobrze znanym wam mężczyznom, który w drugiej dłoni huśtał koszyk picnicowy. Maszerowaliśmy tak, dość długa drogę, więc byłam już zmęczona tym całym chodzeniem. Tak czy siak zastopowałam i wskazałam miejsce, gdzie według mnie powinniśmy zrobić picnic. Było to pierwsze jakieś konkretne miejsce jakie zauważyłam i które nadawało się do naszego kreatywnego spędzania czasu.
Zaraz po rozłożeniu kocyka, Liz pobiegła na plac zabaw, a ja zostałam sama z Niallem.
-Sue mieliśmy pogadać. - wyrwał chłopak
-Mów, słucham. - powiedziałam szukając czegoś do zjedzenia w koszyku.
-Spójrz na mnie. - chwycił lekko moją brodę i pociągnął do góry tak aby nasze oczy się spotkały.- To nie będzie miły temat. - na te słowa przełknęłam ślinę.
-Jakoś chyba przeżyje. - wydukałam.
-Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, ale nie mogę z tobą być cały czas.
-To znaczy? - byłam bardzo zaniepokojona jego słowami.
-Sue, mam pracę, muszę wyjeżdżać, ale też nie chcę Cię opuszczać. - lekko kamień spadł mi z serca, ponieważ sądziłam ze to już koniec. Zwykła dwudniowa frajda ze mną, lecz nadal pozostaje słowo „lekko”.
-Więc, co z nami będzie? - zdenerwowana przeplatałam palcami.
-Wyjadę na miesiąc dwa, a potem, kiedy dostanę urlop, będziemy się sobą cieszyć, zgoda? - pokiwałam powoli głową w zgodzie.
-A mam inne wyjście? - wybełkotałam.
-No wiesz. - wydłużył ostatnią głoskę- zawsze możesz ze mną zerwać i dać kopa w dupę. Potem polecieć do jakiegoś wieśniaka oraz ożenić się z nim, a na sam koniec przejedziesz mi tędy z nim na jakieś grubej świni w sukni ślubnej, tak abym poczuł się zazdrosny i wypchał się swoja sławą. - wskazał drogę, którą niby miałam przejechać. - Ale mam nadzieje ze tego nie zrobisz, prawda?
-Prawda. - i uśmiech zagościł na mojej twarzy.
Chłopak pochylił się nade mną, przez co położyłam się na rozłożonym kocu. Obierał się i na łokciach tymi swoimi niebieskimi tęczówkami wpatrywał się w moje. Poczułam jego ciepłe wargi na mojej szyi. Jego pocałunki były takie długie i namiętne przez co sprawiały ze po każdym jednym pragnęłam więcej w szczególności teraz kiedy niedługo się rozstaniemy na wiele kilometrów, ten fakt sprawiał ze jeszcze bardziej go potrzebowałam.
-A co to? - na jego palcu zawisł mój wisiorek, nie był za specjalny, ale miał wielką wartość.
-Dostałam go od brata, to jedyne co mi zostawił i jedyne co mam po tym jak wyjechał.
-Jak to wyjechał? - chłopak usiadł obok mnie przez co postanowiłam też usiąść.
-Więc to było tak, kiedyś moja mama miała pewnego faceta. Był to ojciec mojego brata. Podobno był wspaniały, opiekuńczy i troskliwy. Dbał aby jej i Maxowi niczego nie brakowało. Ale kiedyś, pewnego dnia go zabrakło. Kiedy wracał do domu, z pracy, jechał pociągiem czy tam metrem, nie znam do końca wszystkich szczegółów, ale chodzi o to że w pewnej chwili metro stanęło a to środka weszło paru wysokich i umięśnionych mężczyzn w kominiarkach, zaczęli wymachiwać pistoletami. Jeden z nich postrzelił kobietę w ciąży która miała na kolanach swoje drugie dziecko które bardzo płakało. Nic to szczerze mówiąc nie dało, ponieważ kiedy kobieta upadła dziecko zaczęło jeszcze prędzej płakać, miało ze 2/3 lata z tego co mi wiadomo. Edward bo tak miał na imię ojciec mojego brata przykucnął przy tej kobiecie sprawdzając czy żyje i próbując uspokoić dziecko. Bandyci zaczęli na niego wrzeszczeć aby usiadł na swoje miejsce, ale on chciał jej tylko pomóc przez co i jego postrzelili. Nic więc je mi nie wiadomo.- przestałam mówić, aby pozbierać myśli, dobrać słowa i lekko się ogarnąć.-Po tym zdarzeniu, moja mama wpadła w depresję. Nie mogła się pogodzić z myślą że osoba, osoba którą tak naprawdę pokochała i to z wzajemnością, zniknęła w ciągu jednej sekundy. Przez następne lata, nie mogła się pozbierać po tak ciężkim upadku w dół. Max olewał szkołę aby się nią zająć. Nie wychodziła z pokoju, a mój brat mimo tego że wtedy był dosyć młody i mały gotował jej jedzenie i robił wszystko aby ją z tego wyciągnąć. Pewnego dnia, wyszła z pokoju, była umalowana, ładnie ubrana i miała piękną fryzurę. Po prostu wzięła się w garść, nie wiem czy uświadomiła sobie że on już nie wróci, czy ze względu na Maxa. I tak było przez dłuższy czas. Moja mam pracowała w jakiejś firmie czy czymś. Pewnego dnia przyszedł do niej pewien klient. Niby normalny, ale od tamtej pory przychodził do mojej mamy codziennie i to nie jako klient, przynosił jej kwiaty, czekoladki i tak dalej. Mama miała go dość, nadal kochała Edwarda. A on, teraz kiedy stała już twardo na nogach, przez t wszystkie prezenty, sprawiał ze upadała i z każdym dniem nów było coraz gorzej. Ale kiedy przestał przychodzić, moja mama zrozumiała, że on się o nią w pewnym sensie troszczył, codziennie przychodził pytając jak się czuje, co u niej, więc zaczęło jej go brakować. I w końcu wrócił. W sensie rzeczy, zaczęli się spotykać, po jakiś roku, mama wprowadziła się do niego razem z Maxem, była szczęśliwa, lecz nie wiedziała że te facet traktował Maxa jak totalne gówno. Kiedy mama powiedziała mu o mnie, czyli ze zaszła w ciąże, wkurwił się i to zajebiście. Zaczął wychodzić rano i wracał późno. Teraz już nie tylko traktował jak gówno mojego brata, ale i mamę, a ja ie mogłam na to nic poradzić. No bo niby jak? Kiedy się urodziłam, był brutalny wobec mojej matki. Bił ją, Maxa i mnie. Czuł że wszystko mu wolno. Mój braciszek znikał, ale kiedy miałam 6 lat i wybuchła awantura między rodzicami, zabrał mnie ze sobą. I wszystko był według mnie jasne. Poszliśmy na wielki tor motocrossowy, Max żywił wielkie negatywne uczucia do mojego ojca i tak się wyżywał. Był najmłodszy z całej ekipy oraz najlepszy. Od tamtej pory zawsze tam uciekaliśmy. Max tak zarabiał i co zarobił wydawał na jedzenie dla naszej dwójki. Czemu tak? Mój „ukochany” ojciec, nie miał pracy. Wszystko co zarobiła matka jej zabierał i groził, więc w domu nigdy nie było jedzenia, bo wszystko szlo w alkohol. Jeśli coś zostało przynosił mamie, ale nie jestem pewna czy to jadła czy może on to jadł. Do teraz mi to nie jest wiadome. Tak żyliśmy 8 lat. Kiedy miałam już 14 lat, sama uczyłam się jeździć, to było świetne, takie odprężające tak jeździć po tym ogromnym torze. James i Max uczyli mnie na zmianę. Byli najlepszymi przyjaciółmi jakich widziała. Zazdrościłam im tej przyjaźni, bo nigdy nie miałam prawdziwej przyjaciółki. Z resztą sam widziałeś moją „przyjaciółkę”. Ale czułam jakbyśmy się przyjaźnili w trójkę, oni może bardziej ale tak mi się przynajmniej wydawało. Pewnego dnia wróciliśmy z toru, a on tak bezczelnie rzucił w nasza matkę butelką, tylko dlatego że nie przyniosła mu dość wystarczającej sumy pieniędzy. Szkło rozbiło jej się zaraz przy uchu, niestety nic specjalnego jej się nie stało, jedyne parę ran. Max wpadł w furię. Zaczął obkładać go pięściami, po prostu nie wytrzymał. Moja mama nic nie robiła, tak samo rak ja, może była w szoku przez to co się stało z butelką, ale ja byłam przerażona posturą Maxa, nie miałam pojęcia że drzemie w nim taki tyran. Był przerażający. Miał nad nim przewagę, był silniejszy, młodszy i nie był pijany. Kiedy mama się otrząsnęła, jakimś cudem odciągnęła Maxa od mężczyzny. Mój brat oddychał bardzo głośno i ciężko, było widać że wyżył na nim wszystkie wyrzuty sumienia. Po pewnym czasie, facet wstał otrzepał się i zaczął krzyczeć i grozić. Wyszedł i krzyczał, był pijany. Kiedy trzasnął drzwiami max spojrzał na mnie. Bałam się go, w końcu spędziłam prawie wyłącznie z nim ostatnie lata tamtego życia. Kiedy się do mnie zbliżył, upewniając że nic mi nie zrobi, ja tylko się osuwałam, bojąc się o siebie. W końcu wybiegłam z domu. Gdzie? Na samym początku nie wiedziałam gdzie biegnę, po prostu przed siebie. Gdzieś w środku miasta wyznaczyłam cel. Na torze znalazłam tylko Jamesa, który majstrował przy motorach, wszystko mu powiedziałam na co on mnie przytulił. Wróciłam do domu po pary godzinach, moja mam już spała, w taty tak myślałam, nie jest to pewna informacja, ale mniejsza z tym. Był cicho i to bardzo. Weszłam do swojego pokoju bardzo spokojnie, lecz moje serce biło dość mocno po przypomnieniu sobie co tam się zdarzyło. Na moim łóżku leżało pudło., w którym znalazłam zdjęcia, moje, Maxa i Jamesa. Parę drobiazgów i to.- powiedziałam trzymając w ręce gwóźdź w kształcie koła. - To jest jedyna pamiątka która mi pozostała po Maxie i Jamesie którzy wyjechali i ślad po nich zaginął. - wielkie krople łez spływały mi po policzkach razem ze wspomnieniami.
_
oto chyba najbardziej wyczekiwany rozdział, mam nadzieje że ciekawy. :)
przepraszam że tak długo zwlekaliście, ale była umowa, tak? Za 6 komów rozdział. Wyczekałam się 5 i to miał być rozdział pożegnalny, ale nie chciałam odbierać radości czytania tym którzy skomentowali i docenili moją robotę.
Co to głównej bohaterki, wejdźcie i sprawdźcie kogo wybrałam w zakładce „BOHATEROWIE”. Juz rawie skończyłam zamówienie zwiastunu z nią.
Chce też przeprosić za wszelkie błędy, językowe, ortograficzne i gramatyczne które na pewno się tutaj pojawiły.
Zapewne zauważyliście nowy szablon. Nie jest on z żadnym z bohaterów tylko zwykły. Mi się podoba bo cenię sobie skromność i mam nadzieje że wam też. Ocenę proszę w komie.
Gdybyście szukali jakiegoś rozdziału lub coś, spis jest na samym dole!
Chyba tyle.


-Natalia.♥

piątek, 28 lutego 2014

Rozdział 15


__

Proszę przeczytać wszystko pod rozdziałem! Bardzo ważne!!

___

Leżeliśmy na łóżku, odpoczywając po sporym posiłku i czekając, aż Liz przyjedzie. Wiele się śmialiśmy i opowiadaliśmy. Z braku tematu, postanowiliśmy sprawdzić co dzieje się w świecie internautów. Zmieniłam pozycję na siedzącą i położyłam laptopa na kolanach. Po samym włączeniu laptopa. Kiedy wszystko się naładowało, chłopak przesunął laptopa w swoja stronę i swoimi niebieskimi oczami jeździł po tekście zamieszczonym na moim tle na pulpicie. Był to Niall rozdający autografy z cytatem obok.

- Cześć.
-Hej.
-Zawsze marzyłam aby Cię spotkać. Możesz dać mi autograf?
-Jasne kochanie.
-…
-Możesz już iść.
-…
-Nie jesteś szczęśliwa że mnie spotkałaś?
-Żartujesz? Zapamiętam ten moment do końca życia.
-To dlaczego jesteś smutna?
-Bo ty go nie zapamiętasz.”

-Nie patrzyłem na to z tej strony.- powiedział trochę zdziwiony i smutny. - Tak patrząc zraniłem tyle osób. Na te słowa naciągnęłam mój sweter na dłonie aby zasłonić nadgarstki.

Widziałam że Niall miał teraz wyrzuty sumienia, a nie chciałam aby miał jeszcze wyrzuty z tego że mnie zranił. Żyletka nie raz dotykała mojej skóry, robiąc szczeliny, aby smutek i ciernienie mogły wylecieć z mojego ciała. To była lek, uzależniający, ale działający. Od pierwszej rany, swoja żyletkę trzymam pod obudowa do telefonu, zawsze miałam ją przy sobie, na wszelki wypadek.

Myśląc o mojej przeszłości i przyjaźni z żyletką, Niall zauważył moje zachowanie na nasz temat.
-Ciebie też skrzywdziłem? - złapał mnie za nadgarstek i spojrzał na mnie. Nie miałam odwagi spojrzeć mu w oczy. - Powiedz, proszę.
-Niall to nie tak jak myślisz. O nie przez ciebie, źle to zrozumiałeś. - powiedziałam szperając w komputerze.
-Sue, wiesz jak ja się czuje z faktem że cię zraniłem. - wstał i podszedł do okna w ciszy. - trzeba z tym skończyć.
-To znaczy? - spojrzałam na niego w niezrozumieniu.
-Rzucam to, nie będę już śpiewać. - powiedział pół szeptem i szlochem.- nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. Zaczęłam się krztusić własnym powietrzem.
-Niall nie możesz! - odłożyłam laptopa i pobiegłam w jego stronę. Przytuliłam go z całej siły, jak tylko potrafiłam.
-Sue na pewno nie jesteś jedyną którą skrzywdziłem.
-Ale jeśli to zrobisz, skrzywdzisz jeszcze więcej Directionerek. - to pierwsze co mi przyszło do głowy, nadal nie puszczałam go z uścisku. Staliśmy tak przez dłuższą chwilę, w ciszy.
-Masz rację. - oplótł mnie swoimi dłońmi.
-No, a teraz patrz. - chwyciłam go za dłoń i poprowadziłam do laptopa. Pokazałam mu swój nowy pulpit. Pierwsze co znalazłam konkretnego, był to nowoczesny dom, z różną roślinnością. - Już tamtej tapety nie ma. - przetarłam dłonią po jego policzku, a oczy wpatrywały się w jego niebieskie tęczówki, które wpatrywały się w ekran.
-Kupię Ci kiedyś taki, obiecuje. - jego oczy przeniosły się na mnie.
-Niall... - zaśmiałam się z jego słów.
-Mówię serio. - czułam jego wzrok na sobie wyłączając laptopa.
-Dobra, dobra. - lekko zakpiłam.
A kończąc tamten temat, muszę ci coś powiedzieć. - wydusił niechętnie.
-Słucham? - powiedziałam odkładając laptopa i odwracając się w jego strunę. Jego wzrok był skierowany w dół, bardzo daleko od moich oczu, co dało mi znać że nowy temat nie będzie przyjemny.
-Sue! Liz na ciebie czeka! - zza moich niestety niedomkniętych drzwi dostał się do nas głos mojej mamy.
-Już idziemy. - wykrzyczałam. - Opowiesz mi potem. - złapałam go za rękę i ciągnęłam na dół.

Na dole czekała na nas mała Liz. Miała 10 lat, ale była bardzo inteligenta i bystra jak na swój wiek. Wyróżniało tez ją to że była o wiele dojrzalsza od swoich przyjaciółek w jej wieku. Była dość niska. Sięgała mi do brzucha. Nie będę już mówić dokąd sięgała Niallowi, który przy którym moja głowa była na wysokości jego klatki piersiowej.

-Pójdziemy chyba do centrum, co nie? - spojrzałam na chłopaka, który patrzył na mnie z lekkim przestraszeniem. Był lekko speszony. Ja też bym była. W końcu bierze współodpowiedzialność za Liz której w ogóle nie zna. Chłopak pokiwał głowom, zgadzając się ze mną. - No to zaraz idziemy tylko się przebiorę. - pogoda bardzo się zmieniła, rano jeszcze zanosiło się na deszcz, a teraz. Może i nie grzało jak nie wiadomo co, ale spokojnie można było wyjść w krótkim rękawku zamiast ciepłym swetrze który miałam na sobie.

Kiedy już się odwróciłam, aby wbiec po schodach, moją dłoń coś szarpnęło przez co lekko rzuciłam się do tyłu. Szybko złapałam równowagę i odwróciłam się aby zobaczyć, kto mi przeszkodził. Moją rękę trzymał blondyn.

-Pójdę z tobą. - wydusił prawie szeptem, a jego oczy które wpatrywały się w moje mówi „błagam”. Nie mogłam więcej patrzyć w jego piękne błękitne oczy, właśnie w tym momencie. Po prostu wiedziałam że się rozpłaczę. Były bardziej przekonujące niż wzrok „zbitego pieska”.

Moja głowa kiwnęła na znak zgody. Poszliśmy, już spokojnym krokiem do mojego pokoju, zaraz po zamknięciu drzwi chłopak całym ciężarem rzucił się na łóżko na co ja się zaśmiałam.

-Aż tak źle? - powiedziałam pół śmiechem. -Stresik?
-To nie jest zabawne. Widziałem że twoja ciotka nie jest zadowolą moją obecnością. - posmutniał.
-To nie prawda, zdaje Ci się, a gdyby nawet to co z tego? - położyłam się obok niego. - I tak będę -Cię kochać. - zdanie zakończyłam buziakiem naszych ust.

Zaraz wstałam i otworzyłam szafę, gdzie znajdował się typowy chaos typowej nastolatki, ale jak typowa nastolatka umiałam się w nim odnaleźć. Szybkimi rzutami oczu wyłapałam cały zestaw który miałam założyć. Szybko chwyciłam ubrania i skierowałam się w stronę toalety, pozostawiając chłopaka samego.

Kiedy znajdowałam się w pomieszczeniu zupełnie sama, zdjęłam ciuchy i rzuciłam je do kosza na pranie, a na siebie założyłam zwyczajne czarne rurki i koszulę w granatową* kratę z krótkimrękawkiem. Przed wyjściem jeszcze rozczesałam włosy i doprowadziłam do podstawowego porządku.

Kiedy wyszłam z pokoju chłopak siedział na brzegu łóżka, także w krótkim rękawku bawiąc się swoją bluzą. A ja usiadłam po drugiej stronie odsuwając szufladkę od etażerki**. Chwyciłam telefon który na niej leżał i zdjęłam uważnie i dyskretnie obudowę. Dlaczego dyskretnie? Nie chciał aby Niall zobaczył moją żyletkę pod obudową, ale na szczęście bawił się swoją bluzom. Okładając żyletkę zmieniłam moją odbudowę, ale jak zwykle przed zamknięciem schowałam ją z powrotem do środka. Włożyłam telefon do kieszeni i chwyciłam swoje okulary przeciwsłoneczne, na wszelki wypadek i zawiesiłam sobie je na dekolcie koszuli.

No to idziemy?
__

*ciemno niebieski, chabrowy
**szafka nocna

__
Proszę abyście wchodzili w te linki w teksie, to są zdjęcia które w tym momencie są opisywane.

Proszę też abyście skomentowali ten post WSZYSCY!! nie będzie kolejnego rozdziału bez przynajmniej 6 komentarzy pod rozdziałem. Mogą być z Anonima. Proszę was, one mnie motywują, a anonimowe czy nie i tak nie gryzą!

Chyba pamiętacie że mieliśmy zdecydować kto będzie grał Sue, prawda? Oto dwie kandydatki.



Jeśli macie czas, to poszukajcie nw, może w google inne ich zdj. Na przykład Lily macie też tutaj obok, na szablonie.

Głosujecie w komentarzach, proszę o imię i nazwisko.

Pojawiły się dwa nowe zwiastuny do rozdziałów.

Już nie mam problemów z przeglądarką więc po 6 komentarzach zacznę pisać i od razu wam wysyłam :)

I chyba tyle, więc pa ♥

__ 
No to na razie macie 4 komentarze. powodzenia! ( moje komentarze się nie liczą) i nie ważne le komentarzy dodasz i tak będzie liczyć się jako jeden.

Natalia.



wtorek, 18 lutego 2014

Rozdział 14




Kiedy udało mi się wyślizgnąć spod Nialla chwyciłam torbę i pobiegłam w stronę łazienki. Zamknęłam uważnie drzwi i uklęknęłam przed torbą. Wyciągając z niej ciuchy usłyszałam zamykające się drzwi, był to dla mnie znak że blondyn wyszedł z sypialni. Moje ubrania były naszykowane na dwa fronty ponieważ nie wiedziałam jaka była dziś pogoda. Nie wyglądałam zbytnio przez okno, więc nie mogłam stwierdzić czy w danym stroju będzie mi ciepło lub zimno. Wstając z zimniej posadzki przemierzałam wzrokiem po ścianach łazienki, w oczy wbiło mi się okienko które niestety znajdowało się dosyć wysoko. Stanęłam na wannie która znajdowała się pod oknem i stając na palcach wyjrzałam przez okno dokładnie przyglądając się drzewom, chmurom i tym podobnym. Z tego co tam zobaczyłam było dość chłodno po nocnym deszczu. Nie było sensu stać tam dłużnej więc powyli i starannie próbowałam zejść. Moja niezdarność dała się we znaki. Wanna była mokra, a ja bosa. Te dwa złączone fakty dawały twardy upadek. Wylądowałam wannie nic wielkiego mi się nie stało. Bolała mnie lekko głowa,
ponieważ uderzyłam nią o kran, a z mojego palca sączyła się krew. Nie robiąc wielkiego hałasu wstałam na równe nogi i rozejrzałam się czy przypadkiem czy się uszkodziłam. Nie zostawiając szkód wyszłam z wanny, przemyłam palec i szybko się ubrałam, wychodząc z łazienki zgasiłam światło i zbiegłam na dół. Niall był już gotowy, siedział na kanapie z telefonem w ręku.
-Co tam się stało? - zaśmiał się patrząc w moją stronę.
-Mały wypadek. - spojrzałam na mój palec z którego wciąż leciała czerwona ciecz.
-Boże. - chłopak gwałtownie wstał z kanapy i chwile potem był koło mnie oglądając moją ranę.
-Niall to nic, zostaw. Przeżyje. - Próbowałam odciągnąć go od siebie, ale nie udawało mi się.
-Chodź. - Złapał mnie z nadgarstek i prowadził mnie do kuchni. Złapał za biodra, podniósł i usadził na blacie kuchennym.
Wyjął z pewnej szafki białe pudełko. Otworzył je i wyjął z jego bała buteleczkę którą szybkimi ruchami otworzył. Znów złapał mój palec i wylał kilka kropel na ranę. Zagryzłam wargę z powodu pieczenia.
Przepraszam, że prze zemnie cierpisz. - Wdziałam łzę w jego oku. Chyba nie chciał abym ją zauważyła, ponieważ zaraz się odwrócił aby z apteczki wyciągnąć plaster. Nie patrząc mi w oczy zakleił ranę, kiedy skończy położył swoje dłonie, jedną z jednej strony mojego ciała, drugą po drugiej, nadal nie patrząc mi w oczy. Głupio było powiedzieć dziękuje do jego włosów. Chwyciłam rekom jego podbródek i przechyliłam do góry abym mogła spojrzeć w jego oczy. Kiedy były już na tej samej wysokości, chciałam już wydusić z siebie to jedno słowo, lecz Niall mi w tym przeszkodził, złączył nasze usta długim i romantycznym pocałunkiem. Wplotłam palce w jego włosy, a jego język przedostał się przez moje wargi. Nasze języki cały czas owijały się na zmianę. Zdziwiło mnie trochę kiedy chłopak nagle złapał mnie za pośladki i podniósł. Nie wiem dlaczego ale oplotłam jego talię nogami, co dało pomagało mnie się przytrzymać. Trochę się bałam, ponieważ blondyn szczerze mówiąc szedł na ślepo. Kierował się tyłem więc nie wiedział dokładnie w którym kierunku zmierza. Nagle Niall kiedy obił się lekko o kanapę rzucił się na nią. Było to nagle i gwałtownie przez co przygryzłam mu język. Na moją niemiłą reakcję, chłopak odpowiedział wielkim grymasem, chyba go zabolało. Znów kiedy chciałam powiedzieć „magiczne słowo” chłopak położył mi palec na wargach, w stylu „nic nie mów”. I znów jego usta przyległy do moich. Wsunął mi rękę pod sweter na co przeszedł mnie dreszcz. Jego ręka nie była zbytnio ciepła, ale nie oderwałam ust. Kiedy blondyn zsuwał mi sweter, cały czas się przesuwał. Nagle, z wielkim hukiem wylądowaliśmy na podłodze.
-Zepsułem moment. - powiedział pół śmiechem. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej i zamknęłam oczy. Niall korzystając z okazji splótł nasze ręce.
-Trochę dziwnie. - powiedziałam nie otwierając oczu.
-To znaczy? - wplótł palce w moje włosy.
-Ponieważ tak naprawdę znamy się dwa dni. - w mojej wypowiedzi znalazła się lekka kpina.
-Masz racje, znamy się dwa dni. Ale ja kocham cię całym sercem, a moje serce jest od początku mojego istnienia. Od moich pierwszych słów. Od moich pierwszych kroków. Od moich pierwszych śpiewów. Od moich pierwszych piosenek, konkursów i X-Factora. Byłaś ze mną przez całe życie, bo moje serce cię wybrało. Dziękuje Ci za to. - właśnie do moich uszu wpłynęły najpiękniejsze słowa jakiekolwiek mogłam usłyszeć. A z moich oczu wypływały łzy. - Nie płacz skarbie. - przytulił mnie tak, jak nawet moja własna mam mnie nie przytulała, po prostu nie miała kiedy. Zamiast przytulać mnie, przyjmowała ciosy które mój ojciec chciał zadać mi. Kiedy się już ogarnęłam, usiadłam okrakiem na chłopaku, lecz na jego twarzy nie widziałam sprzeciwu. Chwyciłam telefon blondyna ze stolika i szybkim spojrzeniem wyczytałam godzinę.
-Musimy się zbierać. - stwierdziłam odkładając telefon i wstając.
-Jak pani sobie życzy. - zaśmiał się i także wstał. Ja szybko wbiegłam na górę i chwyciłam moją torbę rozglądając się czy nic przypadkiem nie zostało. Kiedy nic nie wbiło mi się w oczy zeszłam na dół, Niall był już gotowy do wyjścia. Wziął ode mnie torbę i wyszedł dając mi buziaka w policzek. Po założeniu butów stanęłam przed lustrem i przejrzałam się. Westchnęłam i zrozumiałam, że jestem dla kogoś ważna. Rzadko mi się coś takiego zdarza, jedynie dla mamy, lecz to chyba oczywiste że córka jest dla matki najważniejsza. Lecz oprócz rodzicielki, byłam też ważna na swojego brata. Właśnie byłam. Teraz nie wiem czy w ogóle za mną tęskni. Teraz jest Niall, a jeśli to też się skończy? Tak jak z Maxem? Z zamyślenia wyrwał mnie klakson samochodu, wiadomo czyjego. Wyszłam z domu i zamknęłam za sobą drzwi. Było mi bardzo smutno kiedy wyobrażałam sobie moje rozstanie z Niallem. Miałam myśli samobójcze przez Meg i jej koleżanki, a co dopiero z Niallem? Chłopak wybiegł z samochodu z kluczami. Za sobą usłyszałam dźwięk zamykających się drzwi. Stałam obok furtki. Odwrócona tyłem do niego. Kiedy objął mnie w pasie i spojrzał w moje oczy, nie mogłam się oderwać od jego niebieskich tęczówek. I doszłam do wniosku, że jeśli będę martwić się przyszłością, mogę wszystko zepsuć. Odprowadził mnie do wozu i otworzył mi drzwi. Wygodnie usiadłam na siedzeniu i zapięłam pas. Kiedy blondyn ruszył, uważnie obserwowałam drogę i wszystko za oknem. Po pewnym czasie już orientowałam się gdzie jestem i gdzie byłam. Wjeżdżaliśmy do centrum. Niall mieszkał na samym początku miasta. Niestety dzielił nas spory kawałek drogi. Mieszkałam po drugiej stronie miasta. Trochę czasu zajęło nam dojechanie do celu, ale udało się. Podczas całej drogi od samochodu do mojego mieszkania, Niall zachowywał się jak wzorowy dżentelmen. Po wejściu do domu, zdjęliśmy kurtki i buty, a moja mama wyszła z kuchni, ciekawa kto przybył do naszego mieszkania.
Mamo. - stanęłam przed moją rodzicielką, lecz spoglądałam do tyłu przez ramię, czekając na Nialla. -To jest Niall. - przecież musiałam przedstawić mamie, kim jest osoba, z którą spędziłam noc. Chłopak chwycił wyciągniętą rękę mojej mamy, po czym się schylił i pocałował, jej drobną dłoń. -To mi może już pójdziemy na górę. - to pierwsza myśl jaka mi przyszła po tym jak blondyn się wyprostowała i spojrzał na mnie. Kiedy mama wróciła do kuchni, złapałam Nialla za dłoń i prowadziłam na górę. Kiedy trzymałam dłoń na klamce drzwi od mojego pokoju, bałam się je otworzyć. Bałam się bałaganu, który zostawiłam pakując się na nocleg u Nialla. Przecież zostawiłam pokój totalnie porozwalany. Już widziałam te książki porozwalane na podłodze i otwartą szafę a z niej powywalane ubrania. Stojąc tak w bezruchu nie mogłam dłużej zwlekać, ponieważ jestem dość bystra aby zorientować się że chłopak zauważył że coś jest nie tak. Westchnęłam ciężko, nacisnęłam klamkę, zamknęłam oczy i otworzyłam drzwi. Dopiero kiedy poczułam ręce Nialla na moim ciele. Wszystko było w doskonałym porządku, moja mama się postarała.
-Fajny pokój. - blondyn zaśmiał się. Chyba chodziło mu o ten wielki plakat nad moim łóżkiem z jego podobizną, który wisiał dosłownie naprzeciwko nas.
-Wiem, tylko muszę zdjąć tego brzydala znad mojego łóżka. - uznałam że to dobry moment, ale trochę podroczyć się z chłopakiem. Odwróciłam się do niego przodem i zauważyłam jego reakcje na mój komentarz. Zmarszczył swój nosek z niezadowoleniem.
-Brzydala? - chwycił mnie za biodra i podniósł do góry, a z moich ust wydobył cieniutki pisk.
-Oh, wiem ze mnie kochasz i nic mi nie zrobisz. - uśmiechnęłam się arogancko.
-A chcesz się przekonać? - znów moje stopy dotykały ziemi, ale silne ręce Nialla odwróciły mnie tak, ze znów byłam odwrócona do niego tyłem. Złapał mnie za nadgarstki i objął mnie naszymi rękoma. Chłopak Ścisnął nas bardzo ciasno, między naszymi ciałami nie umieściła by się nawet kuleczka ziela angielskiego. Nagle, blondyn ocierał się swoim kroczem o mój tyłek, co bardzo mnie zdziwiło o jego usta przyległo do mojej szyi. - To jak?
-To znaczy? - nie za bardzo zrozumiałam o którą część tego zdarzenia mu chodziło, ale on zaraz zaczął „postukiwać” swoim kroczem o mój tyłek, co dało mi spore wyjaśnienie, a w pokoju uniósł się mój śmiech. Nie wiem czy Niall wiedział o moim dziewictwie. Dziwnie było się tym chwalić. On jest moim pierwszym chłopakiem, a według mnie za szybko byłoby pójść po dwóch dniach znajomości pójść do łóżka, ale nie spać. - Niall... - przerwał mi krzyk mojej mamy wołającej na jedzenie. - Chodźmy jeść. - I do moich uszu dotarł głośny, ale słodki śmiech blondyna.

__

Przepraszam  że tak długo czekaliście na ten rozdział, ale miałam i nadal mam problemy z przeglądarką i musiałam się przenieść na inną, a sami zapewne kojarzycie szybkość Explorera.

Przedłożyłam rozdział na wasza prośbę. Trochę mi to zajęło ponieważ wgl nie mam weny do pisania. Mam wiele pomysłów na nowe blogi, ale kiedy pisze rozdziały do tego bloga wgl nie mam pomysłów. Boje się że będę musiała skończyć z tym...

Zmieniłam główna bohaterkę. Zamieniłam Meg z Sue, ale chyba nie robi wam jakiś różnicy. Mam jeszcze 2 propozycje aktorek na Sue, ale chyba zaprezentuje wam je w 15 rozdziale i wy wybierzecie twarz Sue. ( co do 2 rozdziału pojawi się już niedługo ponieważ już go kończę, jeżeli maiłby się opóźnić to tylko z powodu przeglądarki :CC )

Dodałam muzykę w tle i mam nadzieje że choć kilka osób włączy muzykę.


Natalka

piątek, 17 stycznia 2014

Rozdział 13 " Poczucie winy "

Oczami Nialla :
Oglądałem spokojnie film, mając w ramionach Sue. Po każdym połkniętym popcornie sięgałem po kolejna garść prażonej kukurydzy. Po pewnym czasie nie miałem już co podjadać. Odłożyłem miskę na stolik i zorientowałem się, że moja księżniczka już śpi. Delikatnie i powoli podniosłem ją z kanapy i spokojnym krokiem przechodziłem drogę do mojej sypialni. Na szczęście drzwi nie były domknięte. Nie chcę sobie wyobrażać jak wyglądałoby otwieranie drzwi z Sue na rękach. Położyłem ją na łóżku i usiadłem przy jej posturze. Obserwowałem ją. Każdy jej najmniejszy ruch. To jak oddycha. To jak drgały jej palce. Pocałowałem ją w czoło i spojrzałem w telefon. Miałem parę nieodebranych wiadomości, ale nie patrzyłem nawet od kogo. Teraz liczyła się dla mnie Sue. Chciałem z nią spędzić te ostatnie dni. Wstałem i jeszcze raz rzuciłem okiem na dziewczynę. Wyobraziłem sobie nasze pożegnanie i zaraz się ocknąłem. To było okropne. Nie fakt rozstania, lecz fakt że będzie cierpieć przeze mnie. Wszedłem do typowej łazienki i wiozłem prysznic. Nie ma co opowiadać o szczegółach. Wyszedłem wycierając mokre włosy ręcznikiem. Ku mojemu zaskoczeniu, Sue siedziała na łóżku.
-Czemu nie śpisz? - odłożyłem ręcznik na fotel i położyłem się koło niej.
-Kiedy się obudziłam i zauważyłam że nie ma ciebie obok mnie, nie mogłam zasnąć. - te słowa i uśmiech po ich wypowiedzeniu który pojawił się na jej twarzy był jak nóż w serce. Znów przypomniałem sobie jej smutną twarz z łzami przy pożegnaniu i poczułem się winny.
-Nigdy cię nie opuszczę. - zastanawiałem się czy te wypowiedziane prze zemnie słowa nie były błędem. W pewnym sensie kłamałem.
-Ciesze się. - Położyła głowę na moim ramieniu.
Resztę nocy przegadaliśmy. Do pewnego momentu. Szczerze mówiąc nawet nie wiem do którego. Kiedy opowiadałem o najróżniejszych dziwnych sytuacji z tras koncertowych i X-Factora Sue usnęła. Nie dziwię się jej. Było już bardzo późno. Jeszcze raz podziwiałem ją. W świetle lamp ulicznych, mogłem zauważyć jej każdą rysę. Przez dłuższą chwilę moje oczy były skierowane właśnie na nią. W końcu doszedłem do wniosku że jestem już zmęczony, więc wtuliłem się w jej malutkie ciało i zamknąłem oczy.

***

Oczami Sue:
Otworzyłam oczy. Obudziło mnie mocne światło przedzierające się przez zasłony do sypialni. Leżałam tak przez dłuższą chwilę z otworzonymi oczami wpatrując się w widoki za oknem tak aby słońce nie świeciło mi w oczy. Po rozbudzeniu usiadłam na łóżku. Nie byłam zbytnio zaskoczona faktem ze chłopaka nie ma obok mnie. Wstałam z łóżka łapiąc równowagę. Ponieważ było mi dość zimno. Chwyciłam bluzę którą Niall wczoraj miał na sobie kiedy biegł po moją torbę. Wiedziałam że nie będzie miał nic przeciwko. Będąc na korytarzu, przejrzałam się w lustrze i wglądałam dosyć śmiesznie. Rozczochrana w koszulce do połowie uda z zadurzą bluzą i na boso.
-I tak jesteś idealna! - usłyszałam krzyk z kuchni. Ogarnęłam lekko włosy i zbiegłam na dół. Zauważyłam że Niall coś przygotowywał. Zaraz jak usiadłam na barowym krześle przede mną pojawił się talerz z naleśnikami, owocami i jogurtem pitnym.
-Dziękuję. - zdziwiona spojrzałam na chłopaka który oparł się o blat i patrzył mi prosto w oczy.
-Niall, muszę wracać. - spojrzałam w telefon który zostawiłam na blacie wczoraj wieczorem. Było tam kilka nieodebranych połączeń od mamy oraz SMS'ów.
-Chciałem ten dzień spędzić wyłącznie z tobą. - położył swoją porcję obok mojej i usiadł zaraz przy mnie.
-Nie mogę. Przyjeżdża ciocia z Liz muszę się nią opiekować. - złapałam go za dłoń i ocierałam o nią kciukiem.
-Zawsze możemy z nią wypaść gdzieś na miasto. - zajął się jedzeniem. - i zjedz coś, proszę.
-Szczerze, to dobry pomysł. - spełniłam jego prośbę.
-Ale z jadzeniem czy z Liz? - zaśmiał się. - A tak w ogóle kim jest Liz?
-I z tym i z tym. - zaśmiałam się – Liz to córka mojej matki chrzestnej. Jest cudna.
-Wierzę na słowo. - wrócił do jedzenia. - Czyli dziś spędzamy dzień z Liz, tak?
-Nie wiem, ona jest bardzo nieśmiała. - Byłam bardzo niepewna.
-Przekona ją moja przystojność. - chłopak głaskał się po policzkach na co wybuchłam śmiechem.
-Na pewno. - po około 20 minutach zjedliśmy i zaczęły się wygłupy. Niall złapał mnie w pasie i położył sobie na ramieniu. Niósł mnie tak aż do samej sypialni i połozy mnie na łóżku. Był nade mną opierając się na łokciach, a na moich ustach składał namiętne pocałunki. 

_

SZKODA ŻE NIKT NIE ZAOBSERWOWAŁ BLOGA :c

 PRZEPRASZAM ZE TAK DŁUGO CZEKALIŚCIE.
W OGÓLE NIE MIAŁAM WENY. TOTALNE ZERO !

MAM PYTANIE, CHCECIE DŁUŻSZE NOTKI CZY TAKIE WYSTARCZAJĄ, CHODZI MI O ROZDZIAŁY.

POMAGAJCIE !! :   Aż do limitu, aż do koncertu ♥

DOBRA NIE MA CO WIĘCEJ PISAĆ. PA ♥

NATALKA.

niedziela, 12 stycznia 2014

Rozdział 12 "To co chcesz oglądać?"

 Proszę aby przeczytać notkę pod rozdziałem, dziękuję.
-

Weszłam do łazienki i odkręciłam kurek w prysznicu. Po kolei zaczęłam zdejmować swoje aktualne ubranie. Na samym końcu zdjęłam swoje kolczyki oraz wisiorek. Została mi tylko kokarda we włosach którą położyłam do reszty moich drobiazgów na podłużnej półce pod lustrem. Weszłam pod wrząca wodę, powoli przyzwyczajając się do jej temperatury. Nie siedziałam tam długo, zaraz po zakręceniu kurka, „na macanego” szukałam ręcznika. Ku mojemu zaskoczeniu, nie był go w pomieszczeniu. Nie wiedząc co zrobić w tej niezręcznej sytuacji, postanowiłam zawołać Nialla, co nie było dla mnie dość dobrą wiadomością. Nie byłam gotowa aby pokazać się przed nim całkowicie nago. Kiedy chłopak był już pod drzwiami mój niepewny głos zabrzmiał wśród ciszy.
-Niall, nie ma ręcznika. - nie byłam pewna tego co robię, ale po chwili usłyszałam kroki i nie za głośny huk zamykającej się szafy. Zaraz potem słyszalny był dźwięk otwierających się drzwi. - Jak ty to zrobiłeś?
-Sądzisz że nie umiem otworzyć drzwi we własnym domu? - jego śmiech rozniósł się po całym pomieszczeniu. - możesz wychodzić. - rozłożył ręcznik przed kabiną prysznicową nadal trzymając ją w rekach.
-Nie patrz. - czułam już gorąc na moich policzkach.
-Wstydzisz się? - znów słyszałam jego śmiech.
-Niall! - uważałam że nie bierze mnie na serio.
-Dobrze nie patrzę.
-Na pewno? - spytałam niepewnie.
-Nie okłamałbym Cię. - otworzyłam kabinę prysznicową i stanęłam zaraz przed nim .On, obtulił mnie ręcznikiem, z zamkniętymi oczami. - Mogę już otworzyć?
-Niech będzie. - zaśmiałam się obwijając ręcznik wokół swojego ciała.
-Dobrze tutaj masz moją koszulkę w którą możesz się później ubrać. To ja już może wyjdę. - pocałował mnie w policzek po czym zamknął drzwi za sobą. Podniosłam bluzkę Nialla i obejrzałam ją dokładnie. Założyłam bieliznę na którą włożyłam bluzkę. Była biła z czarnym napisem na środku. Sięgała mi do połowy uda. Wyciągnęłam szczotkę z mojej torby i rozczesałam włosy. Potem podłączyłam suszarkę i wysuszyłam włosy. Przeplatałam palcami u stóp na owalnym dywaniku. Kiedy moje włosy były już wysuszone, rozczesałam je jeszcze raz i spakowałam się. Wyszłam z łazienki zostawiając po sobie porządek. Położyłam torbę koło drzwi i rozejrzałam się po pokoju. Niebogo nie było. Otworzyłam drzwi które były metr od poprzednich z których przed chwilą wyszłam. Ten dom był dla mnie obcy. Znane dla mnie były tylko dwa pokoje. Sypialnia Nialla i jego łazienka. Reszta była totalną nowością, ponieważ kiedy chłopak przetransportowywał mnie z samochodu do pokoju po prostu spałam. Po zamknięciu drzwi za sobą stałam w małym korytarzyku przed szerokimi schodami. Otaczały mnie drzwi. Nie zaglądałam do żadnego pokoju tylko zeszłam po schodach i dotarłam do otwartej przestrzeni. Stałam w ogromnym pokoju, przynajmniej takie się wydawał przez kolorystkę i wielkie okna na ogród. W tym pokoju znajdowała się kuchnia, jadalnia oraz salon. W „ kuchni stał Niall i coś przygotowywał. Podeszłam i usiadłam na krześle typowo barowym.
-Wyglądasz ślicznie. - pocałował mnie w czoło – Musisz częściej zakłada moje rzeczy.
-Obiecuje. - na moje słowo Niall pocałował mnie w czoło. - Co przygotowujesz?
-Nie chce Ci się spać? - spojrzał na mnie i przerwał pracę.
-Na razie nie i nadal nie dowiedziałeś. - zwróciłam mu uwagę.
-Przygotowuje popcorn bo będziemy oglądać film. - powiedział to z takim akceptem jak Robert Makłowicz , z czego ja mało nie pękłam ze śmiechu.
-A jaki film? - uspokoiłam swój śmiech.
-Możesz wybrać. Koło telewizora znajdziesz wilki wybór filmów. - nie przesadził. Było tak strasznie dużo filmów. Uklękłam przed telewizorem i zaczęłam oglądać okładki różnych filmów. Moje propozycje położyłam na stoliku od kawy a resztę poukładałam jak wcześniej.
-Długo jeszcze? - powiedziałam wstając obolała. Zdrętwiały mi całe nogi więc szybko usiadłam na kanapie.
-Już idę. - chłopak właśnie kierował się w moją strunę z miską popcornu. Usiadł koło mnie i położył miskę na stoliku. - To co chcesz oglądać?
-Z tego co wyczytałam te najbardziej wydają cię być interesujące, ty wybierz jeden. - stwierdziłam. Chłopak wziął jedno pudełko i podszedł do telewizora. Sprytnie włożył płytę, chwycił pilota i usiadł koło mnie. Objął mnie jedną ręką a drugą trzymał popcorn. Wtuliłam się i poczułam coś, czego nigdy wcześniej mnie nie spotkało. To było takie miłe uczucie, uczucie wszczęcia i miłości. Wsparcia i ciepła.

-
Nie będę zwlekać. 

Wiem że i tak tego nie przeczytasz Zayn ale co mi tam.

Wszystkiego najlepszego misiaczku !! ♥ 
Aby uśmiech nie znikał Ci z twarzy.
Abyś zawsze był takim krejzolem!
Aby każdy odpowiadał Ci na "Vas Happenin"
Aby twój głos na zawsze powodował łzy szczęścia w oczach Directioners.
Szczęścia z Perrie. ♥
I abyśmy się kiedyś spotkali.
I abym mogła Ci podziękować
za to że jesteś.♥
Wiedz ze cały czas mamy w swoich sercach wyryte te niezwykłe liczby :

♡.165616.♡


Płaczę :')

Wracając do bloga, 

<< OBSERWUJCIE BLOGA! TUTAJ PO LEWEJ STRONIE! <<

Proszę też że jeśli komentujecie ( za co bardzo dziękuje bo to mnie motywuje! ) abyście się podpisywali swoimi nickami z TT lub z Zapytaj, dobrze? 

Kocham was! ♥

Natalka.

piątek, 10 stycznia 2014

Rozdział 11 "Oto moja kuzynka"

Wstaliśmy, z zimnej i mokrej trawy i poszliśmy do samochodu. Było dość zimno, więc Niall martwiąc się o mnie, dał mi moja marynarkę która była zdecydowanie na mnie za duża . Wyglądałam śmiesznie. Zabrałam swoje buty z altany i poszliśmy w stronę samochodu. Nie szliśmy przez główną sale, ponieważ nie chcieliśmy się pchać przez ten tłum, więc wybraliśmy dłuższą, ale spokojniejszą drogę. W jednej ręce trzymałam moje szpilki, którymi kołysałam, a w drugiej miałam dłoń Nialla. Kiedy chłopak pomógł mi wejść do samochodu, położyłam buty na podłodze i rozsiadłam się wygodnie na siedzeniu. Oglądałam szybko przemieszczające się gwiazdy, przeplatane wysokimi budynkami. Mój wzrok skakał z jednego świecącego się punktu do drugiego. Obserwowałam te światełka aż w końcu usnęłam. Nie przeszkadzała mi nawet zimna szyba o którą się opierałam. Obudziłam się dopiero wtedy kiedy Niall położył mnie na swoim łóżku. Usiadłam na łóżku i rozejrzałam się po pokoju.
-Nie chciałem cię obudzić.
-To nie ty mnie obudziłeś. Obudziłam się sama. - uśmiechnęłam się oglądając nadal pokój Nialla – Niall, mogę wziąć prysznic?
-Jasne czuj się jak u siebie. - na te słowa wstałam i rozejrzałam się dokładnie po pokoju.
-Przyniosłeś moją torbę? - spojrzałam na niego.
-Nie, zapomniałem. Poczekasz? Zaraz ją przyniosę. - chłopak nie czekając na moją odpowiedź wybiegł z domu.
Podeszłam do okna aby go obserwować, czy na pewno ją znalazł. Lampy uliczne ułatwiały mi zadanie. Dzięki nim widziałam też krople deszczu, uderzające o szybę w szalenie szybkim tempie. Wcześniej nie zwróciłam uwagi na dudnienie w pokoju, właśnie przez rozbijający się deszcze o szybę. Kiedy Niall znalazł moją torbę odsunęłam się od okna w szafkę stojącą niedaleko. Przewróciłam zdjęcie stojące na niej. Podnosząc je, sprawdziłam czy nic nie uszkodziłam i wypuściłam powietrze z ulgą. Położyłam uważnie zdjęcie, tak jak było wcześniej, przynajmniej tak mi się wydawało. Przyjrzałam się temu zdjęciu. Był na nim Niall i jakaś dziewczyna. Był uśmiechnięty i szczęśliwy, nie tak jak teraz. Na zdjęciu był szczęśliwszy. Na żadnym innym zdjęciu na plakacie czy moim komputerze ani na żadnym filmiku oglądanym prze zemnie nie był tak szczęśliwy jak tam, wtedy z tą dziewczyną. Zrobiło mi się przykro, ponieważ teraz to ja byłam jego dziewczyną, a przymnie, nie był tak wesoły. Zdziwiło mnie to ze nadal ma to zdjęcie, w ramce, na półce w swoim pokoju. Z zamysłu wybudził mnie mokry Niall który wszedł do pokoju. Wyciągnął spod swojej bluzy moją torbę podając mi ją.
-Mam nadzieje ze nie zmokła. - wydyszał.
-Nawet gdyby, nic by się nie stało. - trzymając torbę w ręce jeszcze raz spojrzałam na zdjęcie po czym znów na chłopaka, nie był szczęśliwy. Obawiałam się, ze nie daje mu takiego szczęścia jak ona.
-Oglądałaś to zdjęcie, prawda? - spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem.
-Tak. - nie chciałam kłamać.
-Zapewne ciekawi cię kto to. - zdjął bluzę po czym zawiesił ją na kaloryferze.
-Tak, masz rację. - mój wzrok znów spoczywał na szybce od ramki.
-No to tak. - zrobił pauzę i podszedł do mnie, jedną ręką podniósł zdjęcie, a drugą objął mnie w talii. Jego głowa, spoczywała na moim ramieniu. - To jest moja ukochana kuzynka Ness. Kochałem ją i nadal kocham, oczywiście jak rodzinę. Była moją przyjaciółką, żyliśmy bardzo blisko. Pewnego razu nasze rodziny strasznie się pokłóciły. Do teraz nie wiem o co poszło. Byłem wtedy mały, a rodzice twierdzili, że tego nie zrozumiem, więc uznali że ni będą mi tego mówić. Teraz trudno mi o to spytać, ponieważ musiało to być coś poważnego skoro przez tyle lat nie kontaktowali się ze sobą. Ja od tamtego razu nie zobaczyłem też Ness. Nie utrzymywaliśmy zbyt wielkiego kontaktu. Nadal mam jej numur, lecz nie używany. Mama zabraniała mi do niej dzwonić, teraz zadzwoniłbym, ale boję się że ona nie chce mnie znać. Nawet nie wiesz jak bardzo źle się czujesz z faktem, że z dnia na dzień, tracisz najcenniejszą Ci osobę. - poczułam na swoim ramieniu łzę Nialla. - Ale teraz mam ciebie i to ty jesteś dla mnie najważniejszy. Nie chcę Cię stracić z dnia na dzień. - odłożył zdjęcie, po czym odwrócił mnie w swoją stronę i przytulił. Chyba nie wiedział że ja też z dnia na dzień straciła najbliższą mi osobę.

_

Mam nadzieje ze wam się podoba, ponieważ zamiast szykować się do próbnego i wgl się uczyć, pisałam dla was rozdział.

Wszystko co potrzebne znajdziecie w zakładkach a jeśli nie najdziecie to piszcie tutaj lub na asku. Odpowiem na każde pytanie!

Ponieważ jest 14:45 ( o tej godzinie to pisałam ale przecież mogło opublikować się o innej ) to może jeszcze dziś w nocy pojawi się nowy rozdział. Pozdrawiam.

<< Obserwujcie bloga ! <<

Natalka.