Kolejny dzień zakończony klapą.
Szkolna toaleta, z łzami. Po lekcjach. Dzwonek na kolejną lekcje
jest znakiem że wszyscy którzy mogli mnie już dręczyć poszli do
domu, ale i tak mogę ich spotkać podczas wracania do swojego. W tej
chwili, niezbyt mi to pasowało. Totalna drama. Po wytarciu ostatnich
łez. Wychodząc wyrzuciłam pustą paczkę po chusteczkach
higienicznych i zużytą chusteczkę do kosza. Poprawiłam torbę na
ramieniu i stanęłam przed toaletami, pośrodku korytarza.
Rozejrzałam się, bez celu. I spojrzałam przez okno. Tak ludzie się
rozchodzili do domów. Skierowałam się w stronę schodów, po czym
zbiegłam na dół. Kolejny korytarz i kolejne bezcelowe
przeczesywanie wzrokiem. Mój wzrok przystał na sprzączce, która
zamykała szatnie mojej klasy.
-Proszę panią! Jeszcze ja! -
Wykrzyczałam biegnąc w jej stronę.
Kiedy byłam już obok niej była lekko
zdziwiona i poddenerwowana, ale i tak się uśmiechała, lecz chyba
to nie był szczery uśmiech. Żeby nie psuć jej już więcej
humoru, szybko założyłam swoje traperki. Nałożyłam kurtkę nie
zasuwając i obwinęłam się kominem. Wychodząc, zwróciłam uwagę
na zniecierpliwioną sprzątaczkę, czekającą przy drzwiach.
-Dziękuję. - powiedziałam wychodząc
z szatni i zakładając torbę na ramię. - Do widzenia!
Ten dzień nie był udany, tak samo jak
inne. Lecz dzisiaj moja wychowawczyni widziała jak płakałam, oraz
jak Dziewczyny, znęcają się nade mną. Rozmawiała ze mną i
dziewczynami. Kiedy spytała dlaczego płakałam, jedna z nich
zakpiła, a ja się poryczałam. Zdziwiło mnie zachowanie Meg, ona
też tam stała, razem z tymi laskami. Lecz ona się nie śmiała,
widziałam że było jej wstyd i przykro. Po całej tej sprawie,
dziewczyny znów na mnie najeżdżały. Ale chyba zapomniały że to
była ich wina. Sama sobie zadaję pytanie, dlaczego się nie
sprzeciwiam ich atakom? Lecz zaraz potem odpowiadam. „Jestem za
słaba, sama, samotne. Nie mam sił, a nadzieję trące po pierwszych
atakach. Nadzieję że to kiedyś się skończy.'' Choć jest to małe
światełko, tak znalazłam je. Jest nadzieja że to się skończy.
Już niedługo matura, pójdę w świat, dalej niż one, zacznę
wszystko od początku. Kidy doszłam do domu, zachowywałam się jak
zawsze. Moi rodzicie nie wiedzieli że jestem gnębiona w szkole,
więc nie zachowywałam się tak, żeby o tym widzieli. Po zamknięciu
drzwi, zsunęłam torbę z ramienia i położyłam ją obok schodów.
Zdjęłam buty, kurtkę i komin. -Jestem!-powiedziałam głośno
wchodząc do kuchni.
Usiadłam przy kuchennym stole, patrząc
na miskę owoców i wyszukując coś do jedzenia. W oko wpadło mi to
czerwone jabłko, nie zastanawiając się dłużej, chwyciłam je i
obejrzałam z bliska.
-Umyte?-Spojrzałam na moją mamę
która wykładała już jedzenie.
-Oczywiście że tak, mieszkasz tu już
tyle lat. Dobrze wiesz ze nie wkładam do tej miski nieumytych
owoców.-Zaśmiała się, lecz ja zawsze wole mieć pewność i z
reszta miałam to już w nawyku. - Sue?
-Tak?-Wybełkotałam zapchana kęsem
jabłka.
-Masz mi coś do powiedzenia?-Mam
skończyła wykładać jedzenie, więc odkładając ścierkę,
odwróciła się w moją stronę i oparła o blat.
-Napisałam ta matmę do której tak
kułam i wydaje mi się ze dobrze mi poszło, wyniki mają być za
tydzień. A maturę piszemy za dwa tygodnie.-nadal bełkotałam
zapchana
-Nie o to mi chodzi.–Mama odepchnęła
się od blatu i podeszła do mojego.
-To o co?-w tym momencie wyrzuciłam
ogryzek i wpatrywałam się w oczy mojej mamy czekając na odpowiedź
.
-Dzwoniła twoja wychowawczyni,
wszystko mi opowiedziała.-Moje oczy otworzyły się szerzej a usta
uformowały się w literę ''o''
- Mamo, nie ma sensu robić o to kłótni, rok szkolny się kończy, będę miała inną szkolę i inne towarzystwo, gnębienie się skończy.
- Mamo, nie ma sensu robić o to kłótni, rok szkolny się kończy, będę miała inną szkolę i inne towarzystwo, gnębienie się skończy.
-A o co tak wam w ogóle poszło, co
?-Mama zrobiła tą swoją minę i splotła ręce. Było
niekomfortowo.
-Chodzi o to że słucham takiej muzyki
jaką kocham i mam takich idoli z których jestem dumna, kocham ich,
a oni mnie. Oni nigdy mnie nie opuszcza, a ja nigdy się na nich nie
zawiodę .- Wyszłam, nie miałam sił, tak samo jak w szkole. Bo ile
można słuchać hejtów o swoich idolach, którzy są dla ciebie
wzorem?
Moi rodzice nie przepadali za One
Direction, tak samo jak wszyscy dookoła. Kiedy wbiegłam na górę
do swojego pokoju, rzuciłam się na łóżko. Zrozumiałam jedną
rzecz. Moi idole na plakatach i w internecie, to za mało. Ale co ja
mogłam na to poradzić. Moja pozycja zmieniła się w siedząca i
wpatrywałam się w plakaty. Kiedy pierwsza łza spłynęła mi po
policzku, włączyłam laptopa i zaczęłam szukać zrozumienia u
moim Twitterowych przyjaciół.
__
Zam nadzieje że się podoba. Informacje jak możecie się ze mną skontaktować i pytać o rozdziały znajdziecie tutaj : ☼KLIK☼
Dziękuję za to że to czytacie , zachęcam do zapisów do INFORMOWANYCH, dzięki zapisaniu się będziesz powiadamiany/na o kolejnych rozdziałach. Zapisy tutaj : ♂KLIK♀
Kocham was ♥
Natalia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz