środa, 4 grudnia 2013

Rozdział 2 " Mamo zrozum "

Kolejny dzień zakończony klapą. Szkolna toaleta, z łzami. Po lekcjach. Dzwonek na kolejną lekcje jest znakiem że wszyscy którzy mogli mnie już dręczyć poszli do domu, ale i tak mogę ich spotkać podczas wracania do swojego. W tej chwili, niezbyt mi to pasowało. Totalna drama. Po wytarciu ostatnich łez. Wychodząc wyrzuciłam pustą paczkę po chusteczkach higienicznych i zużytą chusteczkę do kosza. Poprawiłam torbę na ramieniu i stanęłam przed toaletami, pośrodku korytarza. Rozejrzałam się, bez celu. I spojrzałam przez okno. Tak ludzie się rozchodzili do domów. Skierowałam się w stronę schodów, po czym zbiegłam na dół. Kolejny korytarz i kolejne bezcelowe przeczesywanie wzrokiem. Mój wzrok przystał na sprzączce, która zamykała szatnie mojej klasy.
-Proszę panią! Jeszcze ja! - Wykrzyczałam biegnąc w jej stronę.
Kiedy byłam już obok niej była lekko zdziwiona i poddenerwowana, ale i tak się uśmiechała, lecz chyba to nie był szczery uśmiech. Żeby nie psuć jej już więcej humoru, szybko założyłam swoje traperki. Nałożyłam kurtkę nie zasuwając i obwinęłam się kominem. Wychodząc, zwróciłam uwagę na zniecierpliwioną sprzątaczkę, czekającą przy drzwiach.
-Dziękuję. - powiedziałam wychodząc z szatni i zakładając torbę na ramię. - Do widzenia!
Ten dzień nie był udany, tak samo jak inne. Lecz dzisiaj moja wychowawczyni widziała jak płakałam, oraz jak Dziewczyny, znęcają się nade mną. Rozmawiała ze mną i dziewczynami. Kiedy spytała dlaczego płakałam, jedna z nich zakpiła, a ja się poryczałam. Zdziwiło mnie zachowanie Meg, ona też tam stała, razem z tymi laskami. Lecz ona się nie śmiała, widziałam że było jej wstyd i przykro. Po całej tej sprawie, dziewczyny znów na mnie najeżdżały. Ale chyba zapomniały że to była ich wina. Sama sobie zadaję pytanie, dlaczego się nie sprzeciwiam ich atakom? Lecz zaraz potem odpowiadam. „Jestem za słaba, sama, samotne. Nie mam sił, a nadzieję trące po pierwszych atakach. Nadzieję że to kiedyś się skończy.'' Choć jest to małe światełko, tak znalazłam je. Jest nadzieja że to się skończy. Już niedługo matura, pójdę w świat, dalej niż one, zacznę wszystko od początku. Kidy doszłam do domu, zachowywałam się jak zawsze. Moi rodzicie nie wiedzieli że jestem gnębiona w szkole, więc nie zachowywałam się tak, żeby o tym widzieli. Po zamknięciu drzwi, zsunęłam torbę z ramienia i położyłam ją obok schodów. Zdjęłam buty, kurtkę i komin. -Jestem!-powiedziałam głośno wchodząc do kuchni.
Usiadłam przy kuchennym stole, patrząc na miskę owoców i wyszukując coś do jedzenia. W oko wpadło mi to czerwone jabłko, nie zastanawiając się dłużej, chwyciłam je i obejrzałam z bliska.
-Umyte?-Spojrzałam na moją mamę która wykładała już jedzenie.
-Oczywiście że tak, mieszkasz tu już tyle lat. Dobrze wiesz ze nie wkładam do tej miski nieumytych owoców.-Zaśmiała się, lecz ja zawsze wole mieć pewność i z reszta miałam to już w nawyku. - Sue?
-Tak?-Wybełkotałam zapchana kęsem jabłka.
-Masz mi coś do powiedzenia?-Mam skończyła wykładać jedzenie, więc odkładając ścierkę, odwróciła się w moją stronę i oparła o blat.
-Napisałam ta matmę do której tak kułam i wydaje mi się ze dobrze mi poszło, wyniki mają być za tydzień. A maturę piszemy za dwa tygodnie.-nadal bełkotałam zapchana
-Nie o to mi chodzi.–Mama odepchnęła się od blatu i podeszła do mojego.
-To o co?-w tym momencie wyrzuciłam ogryzek i wpatrywałam się w oczy mojej mamy czekając na odpowiedź .
-Dzwoniła twoja wychowawczyni, wszystko mi opowiedziała.-Moje oczy otworzyły się szerzej a usta uformowały się w literę ''o''
- Mamo, nie ma sensu robić o to kłótni, rok szkolny się kończy, będę miała inną szkolę i inne towarzystwo, gnębienie się skończy.
-A o co tak wam w ogóle poszło, co ?-Mama zrobiła tą swoją minę i splotła ręce. Było niekomfortowo.
-Chodzi o to że słucham takiej muzyki jaką kocham i mam takich idoli z których jestem dumna, kocham ich, a oni mnie. Oni nigdy mnie nie opuszcza, a ja nigdy się na nich nie zawiodę .- Wyszłam, nie miałam sił, tak samo jak w szkole. Bo ile można słuchać hejtów o swoich idolach, którzy są dla ciebie wzorem?
Moi rodzice nie przepadali za One Direction, tak samo jak wszyscy dookoła. Kiedy wbiegłam na górę do swojego pokoju, rzuciłam się na łóżko. Zrozumiałam jedną rzecz. Moi idole na plakatach i w internecie, to za mało. Ale co ja mogłam na to poradzić. Moja pozycja zmieniła się w siedząca i wpatrywałam się w plakaty. Kiedy pierwsza łza spłynęła mi po policzku, włączyłam laptopa i zaczęłam szukać zrozumienia u moim Twitterowych przyjaciół.

__

Zam nadzieje że się podoba. Informacje jak możecie się ze mną skontaktować i pytać o rozdziały znajdziecie tutaj : ☼KLIK☼

Dziękuję za to że to czytacie , zachęcam do zapisów do INFORMOWANYCH, dzięki zapisaniu się będziesz powiadamiany/na o kolejnych rozdziałach. Zapisy tutaj : ♂KLIK♀

Kocham was ♥

Natalia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz